Na dowolnie wybranym boku

Od dziecka mam problemy z wagą i odżywianiem – zarówno przymus jedzenia, póki coś jest, z czasów gdy w lodówce było głównie światło, jak i niechęć do jedzenia tego co jest, i wybiórczość pokarmową. Do tego doszły problemy ze wzrokiem i z kręgosłupem, utrudniające aktywność fizyczną, siedzący tryb życia – no i ważę ponad 140 kilo.

I czasem tak sobie marzę, że chciałabym nie musieć pracować, tylko leżeć sobie i nie jeść. Spać i chudnąć. Nie wstawać z łóżka przez pół roku, zgubić z 50, a najlepiej 70 kilo.

A bardziej na poważnie – chciałabym mieć pod domem całodobową knajpkę wege, tak żeby móc jeść, kiedy mi się zachce, niedużo i niezbyt kalorycznie.

Jednakowoż większość ludzi załatwia sobie catering w ramach związku, więc popyt na taką knajpkę byłby chyba niewielki. Cóż.

Może kiedyś będę sobie mogła pozwolić na długie, kilkumiesięczne odchudzanie w górach, w jakimś kompleksie sanatoryjno-szpitalno-kosmetyczno-terapeutycznym, jednocześnie pracując zdalnie i pracując nad swoim wyglądem i rehabilitacją różnych niedomagających kawałków…

Dodaj komentarz