Od kilku dni apka Le Monde pokazuje mi newsy z tegoż francuskiego dziennika. I dziś, czytając newsa o akcji hiszpańskich ratowników morskich w pobliżu Kanarów (uratowali ponad 80 osób z łodzi, która ok. 2 tygodnie temu ruszyła na Kanary z Senegalu), przypomniałam sobie, że kiedyś już znałam ten język i kulturę dogłębnie, aż po różne trivia zwykle zaskakujące cudzoziemców.
Mam taki zwyczaj, że mieszkając gdzieś, staram się nasiąkać lokalnymi zwyczajami, żyć jak tu(tam?)bylcy. I może to dlatego w Niemczech czuję się u siebie – bo przecież przemieszkałam tam łącznie ponad rok, w kilku różnych miastach.
Francja była dla mnie takim wymarzonym miejscem w liceum, gdy poznawałam język, ale ileś lat braku kontaktu z francuską codziennością odebrały mi to poczucie swojskości i przynależności.
Pytanie, co będzie, jak sobie ten język przypomnę i odzyskam dawną biegłość? Bo przecież jestem ponad trzy razy starsza, niż kiedy się uczyłam francuskiego. Widziałam i widzę więcej, mam własne poglądy na wiele spraw.
Sama jestem ciekawa.
A przecież do powtórki jest jeszcze niemiecki i rosyjski, ponadto zamierzam osiągnąć biegłość w hiszpańskim, portugalskim, chińskim i arabskim – co najmniej.
I tylko mi żal, że nie jestem o te 30 czy chociaż 15 lat młodsza. Bo wtedy mogłabym zrobić z tej znajomości języków i kultur jakiś większy użytek – a przynajmniej robić go dłużej.
Dodaj komentarz